.

.

czwartek, 20 lipca 2017

Radosny pisk.

Ostatnie dni przed wyjazdem jestem zaganiana, ale też i na maksa ucieszona tym, że to już za chwileczkę, już za momencik. Urlop. W duszy mi piszczy, cała jestem jednym wielkim piskiem...z radości. Do Polski, wreszcie.
 Torby prawie spakowane, masę rzeczy do wywiezienia naszykowane, ogarniam towarzystwo łącznie z psem, by niczego nie zapomnieć, a  potem w drogę.
 Dziś pomyślałam sobie, że szkoda iż w podróży ten internet tak coś nieklawo działa. Niby jest, a jednak ucieka. Taki psotnik. Może szybciej i milej  zleciałby ten czas. Ale z drugiej strony może to i dobrze, bo jeszcze pokusiłabym się o pisanie dziennika podróży i pewnie wyglądałby on mniej wiecej tak :----

niedziela, 9 lipca 2017

W norweskim lecie można się zatopić... tzn. utopić :/

Nie oglądam wiadomości. To znaczy nie, wróć..zbuntowałam się i nie oglądam prognozy pogody.
Jak słyszę, że w Polsce jest upał, słońce, ciepełko, a ludzie narzekają to chce mi się wyć, gryźć i kopać co popadnie.  JA CHCĘ TAKIE UPAŁY, JA KOCHAM TAKIE UPAŁY.... JA PRAGNĘ TAKICH UPAŁÓW !!!
 Dziś u nas od rana pada i wieje tak jakby ktoś się powiesił. Suszarkę z praniem już trzy razy ganiałam po tarasie. Całe szczęście, że wiszą na niej tylko ręczniki, bo gdyby wisiały tam moje koronkowe niewymowne, to na bank wywiałoby je poza taras i ganiałabym je w koło bloku.