.

.

poniedziałek, 3 września 2018

Szałowy letni strój, czyli kompleksy w roli głównej.

Już po wakacjach, ale zawsze w związku z nimi nachodzi mnie taka refleksja. Przed wyjazdem biegam po sklepach, dokupuję i to i tamto, potem wrzucam do walizki letnie ubrania, kosmetyki, a pomiędzy nimi lądują moje kompleksy. Te kompleksy potem wyskakują z walizki i przyoblekają mój umysł jak tylko przekroczę polską granicę. Jakie czujne są i cwane te cholery. Granica i już tam są, już czekają- moje kompleksy.
Ktoś czytając puknie się w głowę. Co ta kobita wymyśla, ale czy rzeczywiście?
Przyzwyczaiłam się, że w Norwegii nikt na nikogo nie zwraca uwagi, nikt na nikogo nie patrzy wzrokiem krawca, biorąc miarę od stóp aż po sam kapelusz. Zachciałoby mi się wyjść zimą w letniej sukience, nikt by tego nie skrytykował, a gdy latem wyskoczyłabym w puchowej kurtce i kozakach, też uznano by, że jest ok. Nawet gdybym po bułki pobiegła w piżamie nikt nie pukałby się w czoło. Żyj jak chcesz, jak ci wygodnie.

Stoję przy lustrze, oglądam swe powaby i przyznaję się bez bicia- na udach zagościł cień
 cellulitu, pod kolanem jak pająk rozsiadł się żylak, a na brzuchu... cóż pojawiła się jakaś oponka, której chyba tam w zeszłym roku jeszcze nie było. I mogłabym ją próbować wepchnąć pod rajty jak Kołaczkowska w kabarecie, ale nie lubię rajstop, a oponka puszczona luzem żyje swoim życiem. Czyli odznacza się wtedy kiedy nie trzeba. Tylko patrzeć jak na rękach zrobią się pelikany ;).
I nawet nie wiem kiedy moje szorty zaczęły się z roku na rok robić coraz dłuższe, a koszule ciut luźniejsze by mi się tam nic nie odznaczyło. A kiecki najlepiej do samej ziemi. Aby zakryć jak najwięcej. I nie dlatego, że mi tak wygodnie, ale w Polsce jakoś tak bardziej te moje kompleksy szaleją.A im bardziej szaleją, tym bardziej ja staram się być niewidzialna. Wizualnie oczywiście, bo jeśli chodzi o całość mojej osoby to wszędzie mnie pełno i głośno. Jak to ja. Gaduła i wiercipięta, która nie usiedzi na doopie, która też jakaś taka zakompleksiona się robi ;).
Kiedyś usłyszałam , że urodą nie grzeszę od osoby, która sama imponującej fizjonomii nie miała, móżdżek wielkości łebka od szpilki, a prostactwo, można by powiedzieć, to jej drugie imię, skrzętnie ukryte pod tzw. "pani śmietanka towarzyska". A co tam, że ta śmietanka lekko zważona, że fuj...
Bo kobiety tak już mają, że same nieidealne lubią dać prztyczka w nos, tej drugiej, by nie poczuła się zbyt pewna siebie. Zwłaszcza gdy panie uzurpują sobie prawo do prawienia "komplementów" typu--- ooo cellulit ci się pokazał, ooo żylak to nie fajna sprawa, no płaskiego brzucha to ty już mieć nie będziesz, a wszystko to z błyskiem satysfakcji w oku.
2 lata temu w pewien upalny dzień moja koszula stała się bohaterką dnia.....
Zamiast jak miliony Polek do szortów założyć koszulkę na ramiączkach ośmieliłam się włożyć koszulę. W przeciągu czterech godzin od 6 osób usłyszałam- koszulę włożyłaś? a wygodnie? a nie za gorąco? ale po co? koszulek nie masz? I nieważne, że koszula cienka jak mgiełka, że rękaw fantazyjnie wywinięty ponad łokieć, bo ja miałam być jak wszystkie inne Polki na ulicach, czyli roznegliżowana, a nie ubrana po swojemu. A może ja nie chciałam być jak wszystkie inne? a może miałam powód by włożyć koszulę? a może mam jakiś defekt? uczulenie na słońce? a może po prostu to moje widzimisię? no ludzie!!!!
A spróbuj ubrać się bardziej fikuśnie, po wariacku, no powiedzmy artystycznie. Nie powiem sama się za taką osobą ukradkiem obejrzę. Ale skoro jej tak dobrze i super się czuje i jest sobą, to czemu nie? a co robimy my rodacy? robimy tzw. zdjęcie spod pachy i wrzucamy na neta...patrzcie się jak się odstroił/a.
I piszą w tych poradnikach/przewodnikach, których nie czytam zresztą, bo to taka psychologiczna papka o wszystkim  dla nikogo, że człowiek musi być sobą, czuć się dobrze z sobą samym i robić jak mu wygodnie. Taaaa i tylko spróbuj zrobić coś po swojemu, to zewsząd usłyszysz, że robisz źle, bo nie robisz jak inni... outsiderka się znalazła.
Aaaa i w tych poradnikach piszą jeszcze, że siłę masz w sobie i światło w duszy i takie tam... a ta siła to chyba po to, żeby siłą woli się powstrzymać aby komuś nie powiedzieć tak dosadnie by pilnował własnego nosa. Albo po prostu spier....

3 komentarze :

  1. Obserwujemy, komentujemy, sama wiem, że czasem kogos oceniam, ale najczęsciej typu: jakby założyła to, to wygladałaby lepiej, a tak to jakoś nie bardzo. ale tak raczej w celach poprawienia wizerunku, bo czasem az zal patrzeć jak ładna figura (ja bym nie marnowała)się chowa pod dyrdonami, powypychanymi dresami, albo jak wzory wala po oczach, albo obciśnie ktoś oponki obciślakiem w stylu sterta dętek, a wystarczyłoby większy rozmiar założyć... Tak myślę i patrzę...po czym przypominam sobie swoje odbicie w lustrze i uświadamiam, że może i na mnie ktoś tak patrzy i uznaje, ze nie umiem sie ubrać, że wyglądam jakbym lustra w domu nie miała. Nie wiem czy to typowe dla kobiecej natury, czy dla natury Polki? ;)
    Kompleksy czasem zatrzymują mnie w domu.. w sobotę szłam na piknik firmowy, a tu kg coraz więcej i.. naprzymierzałam się i szłam wciagając brzuch.. a potem bawiłam się świetnie, nikt krzywo nie patrzył ( przynajmniej mi tego nie okazał) a nawet komplementów parę.. że schudłam chyba.. hiih.. wiem,z .e nie ale zaraz bardziej polubiłam tą bluzkę ;) Z moich obserwacji wynika, że najwięcej kompleksów maja ci, którzy nie maja powodów.. no oprócz mnie :P
    loonei

    OdpowiedzUsuń
  2. kochana ja się nauczyłam mówić głosno spier... od razu zamykają się i wszystkie usta i odwracają oczy... co prawda najpierw jestem delikatna,później stanowcza,a jeszcze później pozwalam sobie na mega ironię, ale jak ktoś nie trybi to ma za swoje... i wew rewersie mam co kto pomyśli, do tego stopnia, że w sobotni poranek bedąc w hotelu w Łorso, przemaszerowałam przez hall recepcyjny pod ostrzałem ludzkich ócz w różowej piżamce w snoopki!!! oczywista okiem zapuchniętympo nocy i włosem potarganym złapanym w kucyk :) a jakieżbyło moje ubawienie,jak te bezcenne wyrazy twarzy łapałam i mówiłam z uśmiechem dzień dobry :D i wiesz co Ci powiem? Bylo warto jak cholera! i właśnie to dla mnie znaczy "bądź sobą". Mój celulit,moje rozstepy, moje łachy więc odpieprzcie się wszyscy, a Ci wartościowi, którzy nie oceniają są ze mną cały czas i kochają moje fikuśne piżamki, blizny cielesne i emocjonalne i uśmiech, bo w takich momentach śmieję się najbardziej "ze środka" :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oh my goodness! an incredible article dude. Thank you However I am experiencing difficulty with ur rss . Don’t know why Unable to subscribe to it. Is there anybody getting identical rss downside? Anyone who knows kindly respond. Thnkx online casino

    OdpowiedzUsuń