.

.

niedziela, 7 października 2018

Wszystko czerwone :)

Dzisiaj katalogowo.
Jako, że mamy w domu przyszłego maturzystę zostaliśmy zasypani katalogami.
Katalogami z ...czerwonymi gaciami.
Maturzysta czyli russ, a jak russ, to czerwone ogrodniczki wjeżdżają na start. Takie oto zwyczaje w Norwegii.
Lans musi być, w końcu będą wkraczać w dorosłość. Czerwone gatki na szelkach, a do tego bluzy, czapki, okulary, karty-wizytówki i inne gadżety niezbędne i konieczne do przedmaturalnego lansu i szaleństw.
I weź tu człowieku wybieraj. To nie takie hop siup.
Nie ma, że jeden fason, że dwie nogawki, że szelki i że kieszenie. Za to jakieś slim, jakieś skinny, jakieś regular i w gumkę i bez gumki, zwężane i zwykłe, tu ekspres, tam bez ekspresu 😳.
Dwa lata temu to samo przechodziłam z córcią, ale dla niej najważniejsze było tylko aby spodnie na tyłku dobrze leżały 😉. Teraz powtórka z rozrywki z drugim ancymonkiem. Dla syna najważniejsze, aby wygodne były i na luzie... niestety dresów w tym asortymencie brak.
Po długich dyskusjach moje pytanie, to które spodnie w końcu zamawiamy?, odpowiedź dziecięcia- czerwone. Aha ...?


Miesiąc czasu miał mój synek aby zrobić  projekt wizytówki ze swoim zdjęciem. I co? i oczywiście czas na sesję zdjęciową i projekt wybrał sobie akurat wtedy, gdy matka miała wychodne na babskie spotkanie. Naściągał do pokoju lamp, żeby oświetlenie było odpowiednie, a ja miałam robić za fotografa. Z jednym okiem umalowanym, praktycznie w jednym bucie na pół gotowa do wyjścia i jedną nogą za drzwiami pstrykałam te zdjęcia, a mój model pozował, wiecznie niezadowolony z efektu, przy czym ja w międzyczasie smagałam tuszem po rzęsach aby zdążyć na czas ze swoimi planami.. Na koniec i tak okazało się, że ze mnie fotograf jak z koziej doopki fujarka, ale coś tam wybrał. Ech...maturzysta.
 Jeszcze czasem z nostalgią otwieram szafę i popatruję na czerwone ogrodniczki mojej córci, na czapkę uczniowską, na wizytówki, które się jeszcze zostały...wspomnienia żelazka i naprasowywanych na szybko naklejek, naszywanych naszywek, szybciej, szybciej, bo już koleżanki czekają na wyjście, na szkolny chrzest, na imprezę, na szaleństwa.
Już o tym pisałam, że w Norwegii jest zwyczaj, iż na miesiąc przed egzaminami maturzyści przywdziewają czerwone ogrodniczki. To czas kiedy luzują, bawią się i łapią oddech od nauki.
To czas, który spędza sen z powiek niejednemu rodzicowi, a obawa kładzie siwą farbę na ich głowach. To czas imprez, koncertów, biwaków, wygłupów.
I to nie jaskółki zwiastują wiosnę w Norwegii, a czerwone spodnie maturzystów. Bo jak ta czerwień zaleje ulice, to znak że ciepełko jest coraz bliżej.
Zabawy się kończą, ostatni przemarsz w pochodzie w 17 maja i następują egzaminy, a potem? potem to już tylko życie
🙂.

2 komentarze :

  1. Ciekawa taka tradycja. Maturzyści wiedzą, że żyją :) To racja, że rodzice rwą włosy z głowy 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Też raz na dwa, trzy lata, przy wielkich porządkach, dotykam, wącham i wspominam ciuchy mojej córci i choć zamierzam to ich nie wyrzucam. Mam to szczęście, że mam dużo miejsca na gromadzenie albo to nieszczęście bo hamuje to przepływ energii.

    OdpowiedzUsuń