I tak będąc na instagramie czasem zapędzam się w sekcje beauty, mody, stylu, jedzenia i... tych takich mamowych. Nie żebym coś, bo warsztat już za stary, ale kiedyś przecież babcią zostanę, to kto wie co się może przydać z wiedzy obecnej. Ale o matko i córko #instamateczki, to jest jakieś przerażające zjawisko.
Każda wie najlepiej, robi najlepiej, a jak ktoś robi inaczej od razu ma łatkę złej matki. A potem te inne, bardziej słabe lub z mniejszą siłą przebicia, biorą sobie zarzuty do serca i myślą, że jeśli nie kupią ubranek, akcesoriów i innych dupereli za miliony monet, to są złe, nieodpowiedzialne i ogólnie do doopy.
Jak ja się cieszę, że "za moich czasów" zjawisko interent nie gościło pod każdą strzechą, a o instagramie nikt nawet nie śnił. Ja byłabym najgorszą matką ever. Wiem to .