.

.

sobota, 18 lutego 2017

Gdy kobieta wali w mur

Miałam jakieś zezowate szczęście do murków, albo one miały to wątpliwe szczęście do mojej osoby. Wciąż te złośliwe cholery stawały mi na drodze. To znaczy zachodziły mnie od tyłu, a raczej mój samochód, nie mnie. Tak dla jasności. I mimo iż mogłabym przysiąc, że gdy wsiadałam do auta, to na pewno go tam nie było, jak tylko zaczynałam cofać wyskakiwał i bum... czasem ciche łup. Mój poprzedni samochód coś o tym wie. Samochód męża też, chociaż sam mąż nie wie. Jeszcze nie ;). Czasem hak holowniczy potrafi zdziałać cuda ;).

środa, 8 lutego 2017

Firmowa czy zwyczajna, bałagan w torebce jest zawsze ten sam- ogromny.

Na początku był chaos, a potem była damska torebka . I tak się właśnie zastanawiam czy to czasem nie była moja torebka.
W mojej przepastnej torbie panuje bajzel, chaos, sodoma i gomora w jednym. No może sodoma to jeszcze nie, chociaż coś jest na rzeczy, bo ostatnio znalazłam w niej reklamę Thai Massasje, taki zawoalowany  salon...no.. ten tego masażu, którą włożono mi za wycieraczkę i którą odruchowo wsunęłam w czeluście mojej torebeczki. Nie żebym chciała kiedyś z niej skorzystać ;). Chociaż... hmm.