.

.

piątek, 9 listopada 2018

Samotność

Każdego dnia pracuję ze starszymi osobami. Dzień jak co dzień. Z miejsca na miejsce, od babci do dziadka, od dziadka do babci. Pomóc, sprawdzić, zadziałać.
Standardowe pytanie- potrzebujesz czegoś? i gdy słyszę odpowiedź - nic,
- tylko rozmowy, wypijesz herbatę? pytanie? prośba w pytaniu? w oczach?
wtedy rozpadam się na kawałki.
Herbata smakuje samotnością, mimo iż gadam dużo, nawet po norwesku, czasem na zasadzie- kali być kali mieć, język kołkiem staje, w oczach łzy i ścisk gardła.
Krowa siada na klacie i nie chce zejść, i ta myśl... moi rodzice też tam, daleko. Mają siebie i nas, ale daleko.
Patrzę na komody tych moich dziadków i babć- pełno zdjęć-
dzieci, wnuki, prawnuki, ale daleko, obecni tylko na komodzie, w oprawionych w ramki fotografiach. Spojrzałam i ... znów rozpadam się na kawałki. Bo uświadamiam sobie, że ja też tam jestem. Wśród tych zdjęć, tylko w innym miejscu, na innej komodzie. W domu moich rodziców. Daleko.