
Każdy przemyka wzrokiem po apelu, a z tyłu świadomości ma myśl- to nie o mnie, to o innych. Ja taki/taka nie jestem. Inni tak, ja nie. Nigdy.
I przychodzi gwiazdka i ten moment gdy dziecko piszczy z radości, a w pudełku małe skomlące coś, nieporadnie trzymające się na małych, niezdarnych łapkach, popiskujące, skomlące, patrzące ufnymi oczami na ludzia...tego małego i tego dużego.
Święta mijają, zachwyt dziecka też, prezent powszednieje i zaczyna przeszkadzać. Pogryzione pantofle, obsikany dywan też nie przemawiają na korzyść czworonoga.